Był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. To na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. To on, najpiękniej na świecie mówił, jak bardzo boi się miłości. To właśnie on był autorem każdego mojego uśmiechu. To dzięki niemu potrafiłam docenić to, co miałam. Był całym moim szczęściem. Wszystkim tym, co miałam. Pisząc to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal to wszystko pisać w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym.
|