Gdy miałam zawołać psa do domu, podczas, gdy byłam z nim na spacerze, usłyszałam czyjeś kroki, nie przejęłam się, nie bałam się. 'kocham cię.' usłyszałam i się jednak przestraszyłam, powoli się odwracając. gdy zobaczyłam, że to stoisz ty, odwróciłam się znowu i zawołałam psa. 'kocham cię!' powtórzyłeś. 'daruj sobie.' odparłam i próbowałam przejść, lecz ty złapałeś mnie za rękę. 'uwierz mi, kocham cię.' zaśmiałam się. 'nie uważasz, że już za późno?' odparłam. 'proszę cię.' powiedziałeś. 'wiesz? jeszcze niedawno bym ci uległa, ale teraz mam na to wylane. jeśli mnie na prawdę kochasz, pozwolisz mi odejść teraz, więc mnie puść.' zażądałam, puściłeś mnie. 'dziękuję. ' odwróciłam się i odeszłam od ciebie, na całą wieczność.
|