Mój wygląd cię szokuje, wiem o tym. Uważasz, że usilnie staram się przyciągnąć do siebie twoją uwagę. Myślisz, ze podniecają mnie spojrzenia, którymi obdarzają mnie ludzie, że to jest to, czego chcę. I to ci wystarcza. W twoim mniemaniu jestem odważną, czasami żałośnie pewną siebie postacią, która wie, czego chce od życia, niczym się nie przejmuje. Moje poczucie humoru czasami cię bawi, czasami cię drażni. Ale taka już jestem, waham się pomiędzy ekstremami. Jestem miła, ale za chwilę potrafię tak ci dopiec niby w żartach, ze sam nie wiesz, jak masz zareagować.
Wtedy przeważnie masz mnie dosyc i odsuwasz sie ode mnie, trzymając mnie na dystans.
W takich momentach moja druga połówka nienawidzi cię. Chce ci wrzeszczeć prosto w twarz, chce ci wypomnieć twoją cholerną powierzchowność.
Bo nigdy nie przyszło ci do głowy, ze w ten sposób chcę odwrócić twoją uwagę od tej strony siebie, która jest moją słabością. Nigdy, prawda?
I wiesz co? Pieprz się.
|