Wieczory u mnie zawsze wyglądały tak samo. Przychodziłeś do mnie, rzucałeś się na łóżko i zabierałeś mi laptopa. Nastepnie przez kolejne 15 minut wtapiałeś w niego tępo wzrok. Ja wtedy wpatrywalam się w Ciebie, bo za każdym razem miałeś grobową minę a z twarzy nie mogłam odczytać żadnych uczuć. Po upływie dłuzszej chwili orientowałes się że w pokoju jestem również ja i dopiero wtedy mogłam liczyć na jakąś uwage mi poświęconą bo suchego "hej słonko" rzucone na powitanie, uwagą nie można nazwać.
|