odprowadził ją do domu. miała kolejny raz zostać sama... zaproponowała aby wszedł... trochę się wahał, nie wiedział jak to się skończy... ale chęć spędzenia jeszcze trochę czasu razem było silniejsze...poszli do jej pokoju... jak zwykle artystyczny nieład, szybko ogarnęła i chciała iść po sok zatrzymał ją... złapał za rękę i spytał: -ufasz mi?- -tak, skąd takie pytanie?- nie odpowiedział... zbliżył się do niej, pocałował ją... ona była lekko zdziwiona, odwzajemniła pocałunek i popłynęli... wziął ją na ręce i położył delikatnie na łóżko, dalej się całowali... to On przerwał spojrzał jej prosto w oczy, tak potrafił tylko On... trwali tak, aż powiedział: -aż tak, to nawet ja sobie nie ufam... dziękuje- przytulił ją mocno... później rozmawiali przez całą noc...
|