Robiąc porządek w mojej szafie natknąłem się na małe pudełko pozbawione nazwy. Kiedy je otworzyłem do moich oczu napłynęły łzy. W pudełku znajdowały się nożyczki, płyta CD oraz żyletki i opatrunki brudne od zaschniętej krwi. ‘Jak za Wami tęskniłem’ - szeptem odezwałem się do żyletek. Chore no nie? Ale to one były moim lekarstwem na wszystko. Podziwiam je. Kawałek metalu. Takie kruche. Takie lekkie. Niepozorne. A potrafiły tyle zdziałać. Dzięki nim doznałem ulgi psychicznej. Dzięki nimi oznaczyłem swe ciało na całe życie. I jak tu za nimi nie tęsknić. Po zapoznaniu się z zawartością pudełka włożyłem płytę do magnetowidu. Do moich uszu dopłynęły fale dźwiękowe składające się z cudownych dźwięków utworów, których słuchałem, gdy byłem na ‘terapii’. cdn1
|