gdy budziłam się czując na karku czyiś oddech. Uśmiechałam się machinalnie i swoje słonie splatałam z jego. Szelest poduszki, gdy odwracałam się na drugi bok, i wtedy za każdym razem napotykałam tego kogo nie chciałam. Szukałam tych czekoladowych oczu , a od pewnego czasu widziałam tylko te cholerne zielone.
|