-z czego się śmiejesz?
- z ciebie, jesteś cały z jogurtu! - dławiłam się śmiechem.
Na co on zrobił tylko chytry uśmiech i wycelował pełną łyżeczką we mnie.
- Nie, nie odważysz się, nie! nie waż się! - mówiłam poważnie, ale dalej przez śmiech.- a właśnie, że się odważę - po czym dostałam z łyżeczki pełnej jogurtu truskawkowego prosto w twarz.- jesteś brudna! - mówiąc to odłożył jogurt, przysunął się i pochylił się nade mną.- o tu .. - wyszeptał i zlizując jogurt z mojego policzka.
- i tu.. - złapałam go za ramiona uśmiechając się szeroko.
|