cz. 1szłyśmy z przyjaciółką na mecz.mieszkamy w małym miasteczku więc warunki były średniej jakości, kilkanaście ławek z jednej strony i kilka z drugiej. spóźniłyśmy się jak zwykle, do ostatniej chwili eksperymentując z włosami.była tylko jedna jedyna wolna ławka, więc ruszyłyśmy w jej kierunku. kilka metrów przed ławką zobaczyłam że zaraz na następnej siedzi On z kolegami. serce mi zamarło i już miałam zrobić ostry w tył zwrot, kiedy mnie zauważył. - idź ! teraz już głupio zawrócić. przeżyjesz. no idź ! - szepnęła do mnie przyjaciółka. ok, do przodu, nic się nie stanie, nie jest z nią jest z kolegami - pomyślałam. dokładnie omijając go wzrokiem, usiadłam na ławce obok. zasłaniał go jego kumpel, nie widziałam go prawie wcale. gapiłam się jak idiotka na kawałek tej czarno-białej bluzy. którą miał na sobie gdy się poznaliśmy. wtedy jego kolega się pochylił a ja napotkałam ciemne, czekoladowe, świdrujące mnie na wylot oczy. nie wiedział że będę patrzyła. speszony odwrócił wzrok. cd niżej
|