Stwierdzić, że do dupy, byłoby chyba zbyt łagodnym określeniem. Czuję się, jak wyjęta z pralki automatycznej. Jestem pełna goryczy, mam żal do siebie, że wciąż o nim myślę. Robię się nudna w tym wszystkim, wiem. Jednak nie umiem wymyślić nic wesołego. Czy jest na to rada? Dlaczego to tak bardzo utrudnia bycie szczęśliwym?
|