Siedziałam na ławce w ogródku z zamkniętymi oczami i rozkoszowałam się ciepłymi promieniami słońca. W pewnym momencie poczułam, jak czyjeś ręce zasłaniają mi oczy. Aż poskoczyłam, ale czując znajomy zapach perfum uśmiechnęłam się i już chciałam powiedzieć, aby mnie zostawił, ale mnie wyprzedził;
-Ostrzegam jeśli tym razem mnie pomylisz, nie dostaniesz niespodzianki- ostrzegł, a ja ignorując jego słowa, wstałam z ławki i odwróciłam się do niego przodem, ale nie otworzyłam oczu.
-No nie wiem...-zaczęłam, drażniąc go- Chyba Kuba..
-Chyba?- zbulwersował się, ale już w następnej chwili, poczułam jak jego palce splatają się z moimi- Zastanów się.
Uśmiechnęłam się.
-Przecież żartuję- wzruszyłam ramionami- Wiem, że to ty- stwierdziłam dobitnie, otwierając oczy. Stał na przeciw mnie z zadziornym uśmiechem. Stał na tyle blisko, że widziałam swoje odbicie w jego oczach.
-Masz szczęście- szepnął i poczułam jego oddech na swoich ustach.
|