Poszła na spacer. Sama po raz kolejny do parku. Bit w słuchawkach zagłuszał jej własny szloch. Było ciemno, a w parku panowała głucha cisza. Wiatr kołysał drzewa. Weszła na most i usiadła na poręczy. Z nostalgią spoglądała na ich alejkę spowitą grubą warstwą śniegu. Nie było na niej żadnych śladów. Nikt od dawna tamtędy nie chodził.. Zamknęła oczy i wszystkie obrazy z przeszłości wróciły.. Kolejne łzy płynęły po jej zimnym policzku. Wytarła łzy, a jej oczom ukazał się on. Jak zwykle piękny i tajemniczo zamyślony. Chwycił jej dłoń mówiąc, że zawsze bardzo jej pragnął.. że jeśli da mu szansę on nigdy jej nie zawiedzie. Spojrzała mu w oczy. Myślała, że dojrzy w nich iskierkę nadziei, ale jego oczy były puste, bezdenne brązowe oczy nie wyrażały żadnych uczuć. On jutro nic nie będzie pamiętać.. Znów jest na haju.
|