Dziwny to przyjaciel z niego.
Chodzi za mną od zawsze.
Raz znika, już jakby na dobe,
żeby znów późnie
gdzieś wyskoczyć po drodze.
Raz mnie wyprzedza,
raz za mną się wlecze.
Potrafi przy mnei spokojnie
siedzieć obok na krześle.
Za każdym razem gdy mnie odwiedza,
ramiona swoje dla mnie otwiera,
a ja, chcąc nie chcąc, w nie wpadam.
Później tuli mnie do siebie,
smutne słowa szepcze do ucha
i swoim smutnym nastrojem zaraża.
|