Usiadłam na schodach, puściłam psa wolno, założyłam kaptur i patrzałam na ludzi. Spieszyli się do domów, pragnęli być jak najszybciej w ciepłym pomieszczeniu, z ciepłą zupką i ciepłymi kapciami na nogach. Jednej pani pękła siatka, mówiła coś do siebie cicho, jeden, starszy pan pomógł jej, dając ze swojej torby siatkę i wkładając tam zakupione rzeczy. Szła para zakochanych, trzymali się za ręce, uśmiechali się. Aż splunęłam, nienawidziłam zakochanych, od tamtego felernego dnia. Szedł też mój stary kolega, nie zauważył mnie, zmienił się. Widziałam na jego twarzy smutek, ból, rozczarowanie i chęć zemsty. Też cierpiał z miłości. Schowałam twarz w dłoniach i siedziałam tak chwilę. Po chwili pies przybiegł do mnie i zaczął mnie lizać. Wiedział, że mnie to boli. Chciał mi pomóc, chciał, bym się nie załamywała, bym go przytuliła, żeby i mi było lepiej. Pies rozumie lepiej, niż człowiek. Pies wszystko widzi, pies kocha i nie skrzywdzi. Zgadzam się z tym, że to psy są najlepszym przyjacielem.
|