` kalambury . standardowa gra na prawie każdej naszej domówce . wreszcie przyszła moja kolej . każda już brechta ze śmiechu co tam ciekawego teraz pokażę . wyciągam kartę i ... 'prezydent' . no i wał . dobra , jedziemy z tym . trochę się motam a po chwili ' no to teges , eee... ten dawniej ' - wołam zaczynając skakać jak kaczka i pokrzykując 'kwa , kwa' , po czym upadam na ziemię udając wybuch . następnie wstaje i mówiąc 'a teraz ten obecny' pokazuje wielki brzuch , pukam się w głowę i zaciągam wąsa . odpowiedzi padają śmiechu warte . ' kaczka , indyk , rolnik , kura ' . po minucie kładę się na ziemie ze śmiechem krzycząc ' prezydeent !' a reszta pada obok mnie i wszystkie totalny łach . kolejny stan upojenia głupotą .
|