popołudniu, siedziałam z dziewczynami na peronie, jak zwykle przesyłałyśmy sobie piosenki na telefony. siedziałyśmy, śmiałyśmy się i plotkowałyśmy. no i jak to zawsze bywa, nie obejdzie się bez tematu, ` a jak tam .. ` . wstałam nerwowo i wzruszyłam ramionami, po czym znów usiadłam na ławce i załączając smutna piosenkę, zaczęłam mówić, że odszedł, że tak po prostu mnie zostawił. po czym spuściłam głowę w dół i z przekonaniem powiedziałam, ` z resztą i tak, nic mi się w życiu nie udaje .. ` nagle wybuchłam płaczem, podeszły do mnie dziewczyny i przytuliły, zaczęły mnie pocieszać i mówić, że na jednym blondynie świat się nie kończy, że on nie jest mnie wart . ale, ja i tak miałam swoje zdanie. zaczęłam płakać coraz bardziej, ale czułam, że mam kogoś komu na mnie zależy, że rozumieją każde moje słowo, i ten cholerny ból, a najważniejsze, że nie zostawią mnie, wtedy kiedy najbardziej ich potrzebuje. naprawdę dotąd nie wiedziałam, jak to dobrze mieć przyjaciela. ♥ / znowuty.
|