Korzystając z chwili wolnego czasu, postanowiłam określić do Ciebie parę słów. Piszę list do Ciebie o godz 26.00 w południe.
Jest już ciemno, noc, ale słońce świeci patrzę na podwórze. Czuje się znakomicie chociaż często dostaję trzęsienia pępka.
Mam w tej chwili minę jak pies srający na pustyni. Wybacz że tak szybko kończę ale już tylko 1/48 sekundy brakuję do rozpoczęcia. Życzę ci 50 lat życia i żony o nosie zgniłego kartofla.
|