Wieczorami siedzieli we czwórkę przy piwie. Dwie pary pogrążone w rozmowie. Na noc szli do swoich namiotów kochać się, bo nic innego nie było do roboty. Rano, o szóstej, budził ich dźwięk syreny pociągu na Hel. Wtedy z braku innego zajęcia znowu się przytulali, Teresa wychodziła z namiotu pod prysznic nasycona, promienna, a mimo to czegoś jej brakowało. Nocą w mroku namiotu zamykała oczy i wyobrażała sobie inną twarz nad sobą. Zdarzało się jej krzyczeć tak głośno, że musiała wtulać twarz w zwinięte bluzy służące za poduszkę.
|