Puściłam sobie Sobotę - za damski chuj i zaczęłam śpiewać, nie zważając, na zawarte w tekście piosenki przekleństwa. Po chwili przyszła mama. 'Z jakim przystajesz, takim się stajesz.' Ściszyłam muzykę. 'O co Ci chodzi?' Spojrzała na mnie karcąco. 'O nic. Mam nadzieję, że nie zobaczę Cię już w ich towarzystwie.' Wszystko się we mnie gotowało. 'A ja mam nadzieję, że nie będziesz już wtykać nosa w nie swoje sprawy. Wczoraj zrobiłaś mi wyrzuty, że miziam się z jakimś kolesiem na przestanku, gdzie to wcale nie byłam ja, a dziś mi wyjeżdżasz z takim tekstem? Może ta twoja córka z przestanku, by cię posłuchała, ale sorry, ja mam swoje życie. Nie zawalę go, jak wy z ojcem, nie będę psuła swojemu dziecku życia, codziennie się kłócąc ze swoim mężem. Nie wiesz, jaki to jest ból. Więc mi teraz nie wyjeżdżaj z takimi tekstami, bo Ty mnie nie rozumiesz. Nie wiesz o mnie nic. Nie rozumiesz ani mnie, ani mojego zachowania, czy bólu. Nie wiesz w jakim towarzystwie przebywam, you dont know anything!'
|