Mówili, że da radę i że będzie dobrze, że wszystko się ułoży
wyjdzie w końcu słońce.
Znajdzie kogoś, kto zastąpi jego miejsce otworzy nowy świat chwytając
ją za rękę. Lecz to były puste słowa dla niej nic nie znaczące
bo razem z nim odeszło dla niej wtedy jej słońce.
On był dla niej całym światem taką małą wyrocznią.
W domu nie miała za dobrze, on był dla niej odskocznią,
takim prywatnym lokum a dziś co została sama.
To nie miało się tak skończyć, przyszłość była malowana.
Szukała pocieszenia, u bram wiary i winiąc za to Boga, że wtedy ją zostawił
w kościele tam gdzie spokoju szukała, zapłakała raz jeszcze i wtedy powiedziała:Zrozum kochanie ja wciąż jestem blisko, jestem aniołem Twym.
Ty mnie nie widzisz lecz ja widzę wszystko, Twój uśmiech i Twoje łzy.
|