przychodzę zmęczona po szkole. ubieram rozciągniętą koszulkę, puchowe getry, a włosy związuje w kitkę. biorę do ręki jabłko by mama nie czepiała się że nic nie jadłam. wchodzę do swojego pokoju i znów nie wiem gdzie jest łóżko, a gdzie podłoga. przechodzę przez pokój na parapet. nie mam siły tego wszystkiego ogarnąć. włączam laptopa i puszczam three days grace. promienie słońca padają mi na twarz, a ja w końcu mogę być sobą. zdejmuję maskę i oddycham głęboko. lubię to uczucie..
|