Kochany,
jechałam jak najszybciej się dało. Trzysta czterdzieści kilometrów pokonałam w pięć godzin, stojąc przy w tym w kilku korkach. Cały czas głęboko oddychałam, starając się panować nad kierownicą, chociaż byłam wystraszona tym, co mogłabym zobaczyć.
W mojej głowie pojawiały się straszne obrazy. Twoja krew, Twoje czerwone oczy, suche, zimne usta, połamane kości. Wyobrażałam sobie, że Cię tracę, że lekarze załamują ręce. Myślałam o tym, czego chciałabym uniknąć. O tym, czego przeżywać nie chciałam za żadne skarby. O tym, do czego nie mogłam dopuścić.
|