Twój głos. Mój osobisty narkotyk, którego nigdy nie miałam dość. Uzależnienie, z którego nie chciałam się leczyć. Zresztą - był to taki rodzaj pociągu, którego nie dało się wyleczyć. Czułam, jak pulsuje mi krew, usta lekko drżą, a tysiąc myśli bije się o to, którą pierwszą wypowiem na głos. Zastygłam w bezruchu, odtwarzając Twoje ciche "Słucham?", jakbym miała pewność, że nic więcej nie powiesz.
|