Na warsztatach teatralnych ćwiczyliśmy etiudę, ale jedna laska miała jakiś cholerny problem jak z resztą zawsze. Do wszystkiego miała "ale" wszystkiego nie umiała. W końcu moja koleżanka jej powiedziała, że jak się skoncentruje to jej wyjdzie. Tamta tylko z oburzeniem wymalowanym na mordzie tym swoim wkurwiającym głosem powiedziała "odezwała się!". Nadal nie ogarniam jak to się imało do sytuacji, ale mnie wkurwiła. Babka poprosiła, żeby owa koleżanka zamieniła tą pizdę, a ta usiadła i zaczęła komentować. "Nie obgaduje się jeśli ktoś jest w pomieszczeniu!" Krzyknęłam nasza laska, a tamta, że nie obgaduje "To ja głucha jestem?!" Wrzasnęłam już na nią wkurwiona. "Zawsze możesz usiąść tutaj posłuchać." Ręką wskazała podłogę, a ja resztkami sił powstrzymałam się od nie zajebania jej przy "nauczycielce". Na przerwie omawiałyśmy sytuację, dziewczyny były ostroi wkurwiony tak jak i ja. "Wiecie, zawsze można spowodować, że się przeniesie bo nie wytrzyma psychicznie... fizycznie..." powiedziałam
|