Tyle chciała mu powiedzieć, kiedy wróci z Londynu. Wyjechał tylko na kilka tygodni,
ale dłużyło się to dla niej jak bynajmniej kilka lat. Codziennie, patrzyła na jego zdjęcie umieszczone na biurku,
żeby przypadkiem nie zapomnieć jego wyglądu. Jego wspaniałych, brązowych oczu i pięknego uśmiechu
który nigdy nie schodził z jego twarzy. Myślę, że nawet gdyby nie miała tego zdjęcia, nie zapomniałaby jego
wyglądu. W końcu chociaż nie widywała go w jej życiu codziennym, regularnie gościł w jej snach, w jej
wyobraźni. Nie mogła się doczekać, kiedy opowie mu o tym że pogodziła się przyjaciółką, że napisała do niej
dziewczyna której nienawidzili, że jej rodzice się pogodzili. Miała dla niego tyle wiadomości.
Tak bardzo tęskniła. I nadszedł dzień, w którym miała wreszcie zobaczyć swoje największe szczęście.
Ale on nie wrócił. Zabrał jej go pierdolony samolot i pieprzona ziemia w która uderzył na lądowaniu
awaryjnym. Teraz również patrzy na jego zdjęcie.
Otoczone milionem zniczy.
|