Ku*wa, jak zimno – pomyślałam, wychodząc z domu. Ciaśniej opatuliłam się szalikiem , założyłam kaptur na głowę i skupiłam się na tym, by nie wpaść w jakąś zaspę i nie zamarznąć tam na dobre. Mróz bezlitośnie starał się wśliznąć pod moją kurtkę. Szczypał w nagie policzki, nos i usta. Jednak zima jest potrzebna. Pozwala nam surowo spojrzeć na wszystkie niepowodzenia i problemy. Spojrzeć obiektywnie i ocenić sytuację. I niestety znów doszłam do wniosku, że mój przypadek jest beznadziejny. Niestety… Ale po co to sobie po raz kolejny udowadniam? Przecież od dawna to wiedziałam. Chyba po prostu chcę się trochę nad tym poużalać. Nad sobą.
|