Rozłączyła się i tym samym, mechanicznym ruchem włożyła telefon z powrotem do kieszeni. Leżała tak od godziny 3 nad ranem do 6. Raptem 3 godziny. To nie dużo. Westchnienie wydobyło się spomiędzy malinowych, delikatnie rozwartych warg. Tak bardzo chciała jeszcze tu poleżeć, popatrzeć na finezyjne kolory Dnia. Może nawet udałoby się jej zasnąć, przy odrobinie szczęścia. Od wielu dni bowiem mało spała. Raptem 3-4 godziny na dobę. Cierpiała na bezsenność, ale gdy tylko kładła się tu, na wieżowcu, czuła taki błogi spokój, bezpieczeństwo, na tyle, by mogła spokojnie zasnąć.
|