Minęły 4 msc, może więcej ciągle trace rachube. Ciągle na twoje imie reaguje jak pies na aport. I tak siedząc z przyjaciółką i rozmawiając o miłości przypomniały mi się same fajne fragmenty. Jak odprowadzałeś mnie do domu i całowałeś na pożegnanie, jak często wybuchała w Tobie zazdrość, jak mówiłeś, że mam śliczne oczy, jak chodziliśmy do parku ciągneliśmy za sobą leżaki i robiliśmy sobie piknik. I wtedy łzy ściekały mi równo, moja przyjaciółka położyła ręke na moim ramieniu a potem mnie przytuliła. Zrozumiała, że już jest za późno, żeby cokolwiek ratować. Żeby cokolwiek wróciło.
|