Tak często mówiła, że to wszystko jest bez sensu. Tyle razy miała się już poddać, lecz przytrzymywała ją jeszcze jakaś nieznana siła. Następnego ranka budziła się już z nowym entuzjazmem, który dawały jej promienie wschodzącego słońca, z myślą, że wszystko się jeszcze ułoży. Jej obawy same znikały, bo czasami były to po prostu wyolbrzymione problemy.
|