cholernie brakowało mi jego zapachu, pocałunków i uroczych piegów. tęskniłam za tym, choć nie widzieliśmy się zaledwie trzy dni. nie, nie byliśmy razem. tworzyliśmy przez ostatnie dni coś w rodzaju 'otwartego związku'. żadne z nas nie miało nic przeciwko. była 23:00, na dworze było okropnie zimno i padał deszcz. rozmawialiśmy na gg, kiedy on nagle napisał "chciałbym, żebyś była tu obok :(" zapytałam, czy jego rodzice śpią. odpowiedź mnie uszczęśliwiła. założyłam kurtkę i adidasy i delikatnie wyszłam. nikt nawet nie zauważył, że mnie nie ma. zadzwoniłam do niego "Kochanie, wyjdź przed dom na chwilę, muszę Ci coś pokazać". nie wiedział, że do niego przyszłam. zobaczył mnie przemoczoną i trzęsącą się z zimna. "wchodź" szepnął i pocałował mnie delikatnie w usta. na palcach weszliśmy do jego pokoju. rozebrałam się, a on starannie wysuszył każdy kawałek mojego ciała. założyłam koszulkę przesiąkniętą jego zapachem i usiadłam mu na kolanach. uśmiechnął się łobuzersko i namiętnie pocałował.
|