Było naprawdę zimno. Pusta już puszka po piwie nadal tkwiła w moich dłoniach. Zmarznięte i czerwone z zimna palce mimowolnie wgniatały się w puszkę. Patrząc w dal uświadomiłam sobie, że naprawdę Go straciłam. Że naprawdę Go przy mnie nie ma i choćby nie wiem jak się starał i choćby robił wszystko, by mnie odzyskać, będę nieugięta. Nie dam kolejny raz rozpierdolić sobie życia, nie dam mu kolejnej szansy wpisania się do mojej pamięci, kiedy już Go wyrzuciłam razem z wszystkimi rzeczami, które mi go przypominały. Patrzyłam na ruchliwą siedząc na krawężniku i za wszelką cenę nie dopuszczając łez do wypłynięcia na policzki. Ale to imię, to Jego cholerne imię sprawiło, że pod wpływem nagłych emocji rzuciłam puszkę pod nadjeżdżający samochód, który zgniótł ją do zera.Wtedy wstałam i z uśmiechem na ustach odeszłam,wiedząc,że stałam się silniejszą. |imagine.me.and.you|
|