stala w szkole na korytazu....sama w oddali od znajomych.miala nadzieje ze nikt jej nie zauwazy,nikt oprocz niego.wpatrywala sie w niego jak obrazek.widzac ze idzie w jej strone odwrocila wzrok,poczuła oddech na swojej szyi spytala oschlm glosem "czego?" przyszedlem zeby Cie poscalowac i powiedziec jak bardzo mi na tobie zalezy. "nie waz sie nawet mnie calowac"nie zwracajac uwagi na jej slowa musnol delikanie jej usta iprzyciskajac ja do sciany. odszedl szepczac kocham cie najmocniej na swiecie... gdy odszedl na ustach pojawil sie jej usmiech, wszyscy patrzyli sie na nia z zazdroscia w ochach a ona czula sie najszczensliwsza dizewczyna na swiecie/mychaa12
|