Staliśmy na dworze. Było zimno, wiatr rozwiewał mi włosy a łzy spływały po bladych, delikatnych policzkach... w pewnym momencie postanowiłam, że w końcu zacznę coś mówić. ` - Jak mogłeś ? zapytałam . - Jak mogłeś nie odzywać się do mnie przez jebane 4 miesiące. Myślisz, ze teraz będzie dobrze ? Wiesz co ja przeżyłam ? Nawet sobie nie wyobrażasz . Złamałeś mi serce a teraz wracasz ? Nienawidze Cię. ! ` Spojrzałeś tylko na mnie.. nie potrafiłeś wydusić z siebie ani jednego pustego słowa, W końcu szepnąłeś tylko : ` - Przepraszam skarbie... ` i między nami zapadła cisza.. nikt już nie powiedział ani słowa. Wróciliśmy do środka udając, że nic się nie stało. Tak było najlepiej ...
|