wczoraj przyjechałeś. spędziliśmy razem cały wieczór. godzina 21:30, musisz zmykać. jak zwykle z moich słów wypływają słowa, że jak dojedziesz to masz napisać. obiecujesz, że to zrobisz. godzina 22, telefon od ciebie. ja z sercem w gardle, przestraszona odbieram i słyszę: no kotek jak już jestem w domu, pamiętasz, że mamy do wydzwonienia 30 minut? tak pamiętam. z serca spadł mi kamień, a nasza rozmowa i tak trwała prawie 2 godziny.
|