Nikt nie wiedział ile bólu jej zadali. Stałą obok miłości swojego życia, chłopaka który i tak ją nie kochał i śpiewali razem właśnie o…. miłości. Myślała że nie wytrzyma. Myślała że się podda, że rozryczy na środku pokoju ale postąpiła trochę inaczej. Wybiegła z pokoju. Biegła, biegła. Nie zwracała uwagi na ludzi, przedmioty. O mało nie rozbiła czegoś chociaż sama nie wiedziała czego. Przez łzy nic nie widziała. Biegła dalej. Przez przypadek potrąciła profesora , który zaczął za nią coś wrzeszczeć ale nie słyszała co. Nie chciała słyszeć, widzieć, żyć… Niczego nie chciała. Byłą sama w ciemności. W ciemności która ją przerastała. Nie miała już siły. Nagle się zatrzymała. Usiadła na pobliskiej skale. Dalej płakała. Nie wiedziała co robi… Nagle objawił jej się anioł, który był równocześnie jej koszmarem. ON. – Nie!!! – wydobyła z siebie dźwięk. Podszedł bliżej. Nie wiedziała co robi i nagle… poczuła ból. Chyba upadła ale nie potrafiła tego stwierdzić....
|