Całe życie na coś czekamy. Na obiad, na kolację, na tramwaj, na lepsze dni, na ten wieczor, czekamy na siebie nawzajem, na wolną łazienkę, na list, czekamy na miłość, czekamy na przyjeciela. Czekanie wypełnia nasz cały wolny czas. Tak naprawdę czekać znaczy żyć. Czekamy na premierę Matysarka, czekamy na płytę Lisieckiego, na pociąg. Mamy dość czekania, uważamy że jest bez sensu. Tracenie czasu? Cennego? Czy gdy już cos osiągniemy to nie szukamy następnej rzeczy godnej naszego czekania? Czekamy na powroty do domu. Nigdy tak nie doceniamy rodzinnego miasta jak teraz, przy dłuższej rozłące. Czekamy na ludzi, na posiłek z nimi, na wyjście na miasto, na ich usmiech. Na błysk w oku. Na spacer i planowanie wspólnych wyjazdów. Czekam wreszcie na śmierć. Nie czekanie na cokolwiek nie ma najmniejszego sensu i wypełnia się po brzegi rozpaczą. I smutkiem. ♥ imαginejszyn ;]
|