i w pewnym momencie tracisz wszystko . osoby ma których ci kurewsko zależy , a tym samym sens codziennego wstawania z łóżka , sens uśmiechu , sens życia . zaszywasz się w czterech ścianach i siedząc na bujanym fotelu w za dużym swetrze płaczesz z bezsilności . od czasu do czasu wstaniesz , odsłonisz firankę , żeby popatrzeć na bawiące się dzieci pod twoim oknem . mimowolnie się uśmiechasz ze łzami w oczach na wspomnienia o dzieciństwie . o czasach , kiedy nie musiałeś wybierać między większym złem , a mniejszym dobrem . przeklinasz życie i znów siadasz na bujanym fotelu uświadamiając sobie , że odebranie sobie tego cholernego życia byłoby dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem ...
|