Fascynował mnie. Łapczywie przyglądałam mu się na przystanku autobusowym. Pociągał mnie. Intrygował mnie złoty kosmyk włosów zakrywający jedno niebieskie oko. Drugie zielone było odkryte,a pod nim rozciągała się blizna. Od oka do ust. Już go kochałam, a nie znałam nawet jego imienia. Gdy los nas połączył, gdy go bliżej poznałam, fascynacja minęła. Wydał mi się bezbarwny. Nic niewiedzący. Nie znający Szekspira, Mozarta, Goetha. Nie wiedział kto to Werter. Po jednej z kilku tysiąca nocy został sam. Odeszłam.
|