|
włączam na fulla jakiś stary przebój i w wymiętolonym podkoszulku , bokserkach i podkolanówkach fałszuję jak ostatnia popaprana wydzierając się bardziej od wokalistki . przed ogromnym lustrem w swoim pokoju wyczyniam jakieś pozy , o których nikt nigdy pewnie nie miał pojęcia . mama raz zajrzy do pokoju , żeby tylko się upewnić , czy czasem nie zrobiłam sobie krzywdy o żyrandol , kiedy skaczę i macham rękoma w różne strony . stwierdza śmiejąc się ze mnie , że znów mam odchyły . przez moment udaje mi się pociągnąć ją za rękę i razem potańczyć dopóki nie rzuci : - a spadaj łobuzie . - mknę do kuchni jakimś dziwnym krokiem bujając się w rytm , zabieram jabłko i widzę jak tata wykrzywia twarz w bólu bo akurat jest refren , który muszę prawie wykrzyczeć . mimo , że w takich chwilach cierpi tata - bo psuję mu słuch , sąsiedzi - bo co chwilę skaczę i się wydzieram , pies - bo łapię go za przednie łapy próbując z nim tańczyć , to jednak uwielbiam te wieczory .
|