|
drżącą dłonią zapukałam do drzwi Jego domu. - ee? cześć? - rzucił na powitanie, zdziwiony moim przyjściem. - pogadajmy. - poprosiłam cicho. wyszedł, zamykając za sobą drzwi. usiadłam na huśtawce w Jego ogrodzie, a On rozłożył się na trawie i zatrzymał wzrok na niebie, na którym właśnie zachodziło słońce. - słyszałam, że wróciłeś do tej podł... do Niej. - zaczęłam temat, z powodu którego właściwie przyszłam. - kocham Ją, rozumiesz? jest dla mnie cholernie ważna. nie mogę inaczej. - wyjaśnił. - a jeśli Cię zrani? boję się o Ciebie. pojmij to w końcu, idioto. - wyznałam Mu czułym tonem. - maleńka, wiem, że trzeba ponosić konsekwencje za swoje czyny. nawet jeśli mam potem cierpieć, chcę wykorzystać te chwile, kiedy mogę być nieziemsko szczęśliwy. - odparł w końcu przenosząc na mnie spojrzenie. - bez miłości nie da się żyć. ja nie mogę żyć bez Niej. wykorzystam każdą chwilę, w której będę mógł przebywać przy Jej boku. z Tobą też tak kiedyś miałem. kiedyś... - dodał, wstając.
|