Poznałam kiedyś chłopaka, był bardzo zraniony przez dziewczyny. Miał on później z tego powodu problemy, aby zaufać następnym. Wydawało mi się, że był on moją pokrewną duszą. Rozumieliśmy się bez słów, mogliśmy godzinami rozmawiać, chodź tak naprawdę byliśmy całkowitymi przeciwieństwami. On cichy i spokojny, ja śmiała i otwarta. Podczas tych wielogodzinnych spacerów i rozmów zaufał mi, a ja byłam bardzo szczęśliwa, że to właśnie ja do niego dotarłam. Niestety, doszłam do wniosku, że on zbyt bardzo stara się do mnie dopasować, że zawsze wszystko stawało się po mojej myśli. Wtedy podjęłam decyzje, że to nie ma sensu. Z trudem i bólem postanowiłam to zakończyć. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. On jednak zrozumiał. Powiedział, że miał do mnie wielki szacunek, dlatego też szanuje moje decyzje. Do dzisiejszego dnia, nie potrafię zapomnieć o tym, że byłam kolejna zimną dziewczyna, która wbiła mu nóż w plecy...
|