wyszła z psem na spacer. głowę nakryła kapturem, a w uszach tkwiły słuchawki. szurając po mokrych liściach zasłuchała się w rapie. nagle pies wystrzelił jak z procy, a ona nie czekając długo ruszyła za nim. - chodź tu, Ty głupi kundlu! - krzyczała. biegnąc przez park znalazła go przy ławce. machał ogonem zadowolony z siebie. podniosła wzrok i zobaczyła Jego. te same cudowne oczy, ten sam uśmiech, ta sama bluza, którą kiedyś ci podkradała. ale nie byłeś sam. siedziałeś z tą wywłoką obejmując ją w ten sam sposób co kiedyś mnie. - cześć - burknęła i ruszyła w kierunku domu ocierając łzę. po chwili ktoś wyciągnął jej słuchawkę. - to dziwne. nadal tak słodko marszczysz nos, gdy się złościsz - zaśmiał się i na oczach jego 'dziewczyny' przytulił mnie mocno. - zaczniemy od nowa mała? - mrugnął i pocałował mnie w policzek.
|