Mogłabym popatrzeć bez okularów w słońce, uśmiechnąć się i pomyśleć, że byłoby miło: - Gdybyś koło mnie był. Wtedy ty magicznym przekrętem nagle stanąłbyś za moimi plecami, a ja zamknęłabym oczy. Przytuliłbyś mnie, a ja bym się nie bała. ale łatwiej by mi było opracować nową teorię względności, która zadziała jak ta Einstaina. A napewno bardziej parwodopodobne będzie to, że ty przejdziesz koło mnie, a ja nie podniosę oczu. nie uśmiechnę się. i będę żałosnym, małym dzieckiem.
|