To, że Ona się uśmiechała nic nie znaczyło. Założyła maskę, na to co nosiła w środku, Jej serce krwawiło, a dusza płakała. Idąc przez szkolny korytarz, mijała zakochane pary. Sama kiedyś tak z Nim chodziła i wtedy Go zobaczyła. Szedł z jakąś dziewczyną z ręką na jej plecach, już wiedziała na kogo Ją zamienił. Szyderczo się do Niej uśmiechnął, a w Jej oczach pojawił się smutek. Głęboki smutek. Jestem w stanie to zrobić- powtarzała w myślach. Podeszła do Niego i przyjęła pokerową twarz. - Spierdalaj - powiedziała i powolnym krokiem skierowała się do łazienki. A On w szoku tam stał. Skuliła się i oparła się o ścianę, nie chciała tego mówić. - To są moje ostatnie łzy- powiedziała, po czym łzy popłynęły jej po policzku, wraz z marzeniami i nadziejami na lepsze jutro.
|