spojrzała na niego zła. zmierzyła go wzrokiem i krzyknęła -wcale nie chce z tobą iść. nie zależy mi na tym.! znajdziesz na pewno jakieś zastępstwo. -odwróciła się pobiegła co sił w nogach w drugą stronę. dogonił ją... zatrzymał. chwycił stanowczo za nadgarstki i przyciągnął do siebie. -zapomniałaś o czymś...po pierwsze nie umiesz kłamać. po drugie kocham cię. a po trzecie oboje wiemy, że chcesz iść...-przytulił ją do siebie. uspokajająco kołysał w ramionach.- nie chce żadnego zastępstwa...-wyszeptał. - to ciebie kocham...
|