Uwielbiam ten stan. Zmęczenie, ból mięśni, zbite kolana, przyśpieszony oddech. Ludzie ze szkoły mają mnie za wariatkę, bo z reguły nienawidzę sportu. Ale ja za wszelką cenę muszę Ci udowodnić, że jestem kimś, a nie nikim tak jak Ty. Miłość zmienia, szczególnie ta niespełniona. I obiecuję Ci, kiedyś zupełnie Cię zaskoczę, będziesz ze mnie cholernie dumny, po czym zasmucony przypomnisz sobie, że jednak nie jestem Twoja. Przelewam teraz uczucia na plastikowe kije i piłeczki. Sprawia mi to satysfakcję, więc chyba nie jest źle. Ale powiedz mi jak to jest, że unihokej potrafi dać mi więcej szczęścia niż Ty?
|