Siedziała w swojej ulubionej pozycji, z nogami wyłożonymi na biurko, obracając w dłoniach pustą butelkę. Coraz mniej istotne było dla niej to, że motylki, które tak intensywnie odczuwała na Jego widok, skazane są odlecieć na zawsze, a Tymbarki, które kupowała codziennie po szkole, skończyły się w sklepie na dole. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu poczuła się cholernie niezależna. Wolna od toksycznej miłości, którą On jej zafundował, wolna od wszelakich fałszywych uczuć.
|