|
objął mnie w biodrach, opierając brodę o moje ramię. przymknęłam powieki i mocno wciągnęłam powietrze, zaciągając się Jego zapachem. - przestań, proszę... - wydukałam cicho. - jeszcze nie wszystko stracone. los wyrwał Nam szczęście. zazdrośni podstępnie Nas od siebie oddalili. odeszłaś. zostałem sam. - mówił łamiącym się tonem. - wybacz, nie mamy już siebie. to nie ulegnie zmianie. - odparłam twardo. - w takim razie... oddaj mi mnie. zwróć serce, które skradłaś. - szepnął kierując się ku wyjściu. dopiero kiedy był za drzwiami zdołałam wykrztusić to nędzne 'Ty też'.
|