natrętny kolega znowu przycisnął ją do ściany i zaczął przytulać. właśnie szedł tamten zielonooki, wysoki chłopak, który od dawna jej się podobał. gdy zobaczył dziewczynę w objęciach innego przyspieszył kroku. wyrwała się z rąk natręta i szybko pobiegła za nim. on stanął, odwrócił się i powiedział: -jak mogłaś? ja cię.. -cii.. ja cię też. powiedziała i wszystko zakończyła pocałunkiem. wszyscy, którzy to widzieli zaczęli bić brawo. pech chciał, że właśnie szła dyrektorka. oboje poszli na dywanik, ale nie obchodziło ich to. byli szczęśliwi. / sitqa
|