|
nie ma go - mówiła podczas szkolnej wigilii. Mieli się nie zobaczyć ponad tydzień. Chciała go tylko zobaczyć, już nie musiała z nim koniecznie rozmawiać, na sam widok była by szczęśliwa.Ale go nie widziała. Powolnym krokiem szła za nimi, którzy pewnie szli oglądać te nudne jasełka. Nie chciała się wyróżniać z tłumu, stojąc przy oknie i płacząc. Udawała, że jest wszystko okej i szła z głową spuszczoną w dół. Zauważyła znajomą parę butów -idiotka, takich butów jest masa...- myślała, podnosiła wzrok. To był on. Z olbrzymim uśmiechem patrzył na nią tymi miodowymi oczami. Rzuciła mu się w objęcia, życząc wesołych świąt i danego sylwestra.
|